Z wielką pompą, z oprawą godną tego co osiągnięto, zaprezentowano 20 marca 2009 r. nową turystyczną stronę internetową www.egoturystyka.pl.
Strona powstała dzięki dość dużej grupie osób, które zrealizowały projekt „Wirtualny przewodnik po krainie EGO”. Na uroczystość przybyli, dodając jej splendoru, starości Krzysztof Piłat (Ełk), Jarosław Podziewski (Gołdap) oraz gospodarz dr Stanisław L. Ramotowski. Wśród obecnych był również Burmistrz Wacław Olszewski oraz Rektor Wszechnicy Mazurskiej prof. dr Józef Krajewski. Salę restauracji „Colosseum” wypełnili do ostatniego miejsca zaproszeni goście. Byli wśród nich przedstawiciele samorządów, pracownicy placówek samorządowych oraz przedsiębiorcy zajmujący się turystyką.
To było oficjalnie i tak będzie dalej! Ale w trakcie trwania imprezy zaświtała mi pewna mała wątpliwość. Zbudować coś, jeżeli jest już wola, da się w miarę szybko. Potem jednak trzeba o to, co się zbudowało dbać, rozbudowywać i ulepszać.
Prezentacji dokonał Marek Jagodziński, prezes firmy Concept Intermedia. To jej ludzie zrealizowali dla projektu „Wirtualny przewodnik po krainie EGO” coś wspaniałego i dlatego podczas prezentacji ze wszech stron padały „ochy” i „achy”. Bo co tu dużo mówić. Projekt zrealizowano za ponad milion złotych. Dlatego efekt wielkością i rozmachem poraził znawców internetu. Jest to praktycznie jedna z największych i najnowocześniejszych stron internetowych w Polsce. Mamy coś, co wyróżni w kraju powiaty zjednoczone w związku „EGO”. Coś wielkiego i to w kilku znaczeniach: ekonomicznym, ludzkim i emocjonalnym. Znowu coś osiągnęliśmy! Cieszę się również z tego, że planowane jest powierzenie opieki nad stroną Olecku.
Martwi jednak inna rzecz. Ta, o której pomyślałem podczas uroczystości. Skąd i kto pomoże stronę utrzymać? Kto sfinansuje rzecz, która przyniesie nam wszystkim: miastu, gminom, wsiom, ulicom, a wreszcie nam samym, mieszkańcom, niezmierzone korzyści.
Nie umieją nasi przedsiębiorcy turystyczni zrealizować wspólnych projektów. Reklama kuleje. Nie ma wspólnego frontu by przyciągnąć turystę. W innych miejscach świata, Europy, Polski zrozumiano, że tylko wspólne działanie może przynieść efekt. U nas dalej każdy sobie rzepkę skrobie. Reasumując, na nich realizatorzy projektu nie mogą liczyć.
Miasto ma swoje priorytety i wydaje się, że polityka propagująca gminę jest całkiem inna od tego, co propaguje powiat. Porównując dążenia mogłoby się wydawać, że obserwuje się dwa różne miejsca na ziemi. Nie będzie jedności w działaniu – nie będzie zgody.
Tak więc na kogo można liczyć, aby wielkie osiągnięcie kilku zdolnych ludzi, którym udało się coś dla nas wszystkich uzyskać, nie padło? Co i jak zrobić, aby największy jak do tej pory oręż reklamujący m.in. nasze Olecko, mógł trwać? Do kogo mają się zwrócić administratorzy strony, by ponad milion złotych podarowanych nam przez norweski rząd nie przepadł? Jeśli nie utrzymamy tego wielkiego projektu – kto za to odpowie? Czyja to będzie wina?
Bogusław M. Borawski „Tygodnik Olecki” 2009/14