Tatarska Góra pod Ełkiem.
Kiedy Tatarzy najechali Prusy i zapuścili się w głąb kraju, niszcząc, mordując i paląc po drodze, oszczędzali wszakże najsilniejszych ludzi, którzy im wpadali w ręce, ażeby uprowadzić ich ze sobą w niewolę. Po zdobyciu Ełku zaprowadzono gromadę pojmanych i powiązanych mężczyzn do pobliskiego lasu, gdzie Tatarzy mieli zamiar wypocząć i przenocować na wzgórzu. Najpierw jednak urządzili pijatykę, gorliwie korzystając ze zrabowanych napojów, aż pijani oraz wyczerpani położyli się na ziemi i pogrążyli w głębokim śnie. Z tej okazji skorzystały wierne żony jeńców, podkradły się przez zarośla, poprzecinały łyka krępujące mężów i w ten sposób uwolniły ich. Oswobodzeni mężczyźni zabili pijanych Tatarów ich własnymi mieczami i wrócili z żonami z Tatarskiej Góry do Ełku.
Podanie to było opowiedziane wierszem w "Das Lycker gemeinnützige Unterhaltungsblatt, ein Wochenblatt für Masuren" , nr. 20 z 1841 r.
Töppen, M. Wierzenia mazurskie z dodatkiem, zawierającym klechdy i baśnie Mazurów. Druk Józefa Jeżyńskiego Warszawa 1894. S. 152.
Tatarska Góra na niemieckiej mapie topograficznej z 1938 r. 22100 Scharfenrade. Topographische Karte 1:25 000 (Meßtischblatt), Ostdeutschland 1870 - 1945.
Kościół na pagórku w Wierzbowie.
W odległości 2,5 km na południowy-zachód od wsi Wierzbowo znajduje się pagórek, dominujący w krajobrazie polodowcowym moreny dennej. Średnica grodziska na osi północ – południe wynosi 115 metrów. Grodzisko było znane w literaturze od XVII w. pod nazwami Mons Wiersbowiensis, Burg bei Dorssen, Wielka Góra, Góra Marcinowska, Wiersbowen, Schwedenschanze, Dorschen, Wierzbowo. Okoliczna ludność pagórek nazywała „kępa” i opowiadała o tym, że w tym miejsce był kościół, który potem się zapadł. Było to także miejsce gdzie w czasie nocy świętojańskiej (palinocka) urządzano zabawy, palono ogniska, przez które skakano, puszczano wianki i szukano kwiatu paproci.
Widok na grodzisko w Wierzbowie od południa.
W 1812 r. i 1819 r. okolice grodziska zwiedzał Krystyn Lach Szyrma, polski filozof, pisarz i publicysta, tłumacz, działacz polityczny. Znał to miejsce z czasów dzieciństwa, gdyż urodził się w pobliskich Wojnasach. Tak opisał później w redagowanym przez siebie czasopiśmie.
Góra Marcinkowska, od nazwiska wsi, na której gruncie się znajduje. Leży ona na zupełnej równinie, która jednak w niejakim oddaleniu ma wzgórkowatości. Wysokość góry jest znacznie większa (…), bo ściana jej od wschodu, która jest najwyższa, prostopadle około 30 łokci wynosi, a szerokość przy podstawie do 300 kroków, tak że góra ta do olbrzymich tego rodzaju zabytków może być policzona. Wierzch jej jest spłaszczony, jakby ścięty; otacza go (…) wał z ziemi w kształcie rogala, który od zachodu jest otwarty, skąd wchodzi się na górę, bo z innych stron dla wielkiej spadzistości wejście jest trudne. Różne o tej górze między ludem krążą wieści. Utrzymuje się podanie, że dawnymi czasy stał tam kościół, który razem z ludem zapadł w ziemię; że w pewnych nocach za przyłożeniem ucha do ziemi dają się słyszeć głosy jakby odprawianego nabożeństwa; że pastuch pasący pod nią bydło uderzył kijem w krzaki, którymi podnóże góry jest zarosłe i dzwon zadzwonił; że ten dzwon nie dał się ruszyć z miejsca, kiedy go gdzie indziej, a nie do Raczek do kościoła wieźć chciano, i musiał być wieziony nie końmi, ale wołami.
Krystyn Lach Szyrma, O mogile pod Glinianami w Galicji i Górze Marcinowskiej w Prusach Wschodnich, Pamiętnik Warszawski Umiejętności Czystych i Stosowanych, T. 4. Warszawa 1829 s. 271-278.
Grodzisko w Wierzbowie. Widok od wschodu.
Według legendy w grodzisku w Wierzbowie bronił się jaćwieski wódz Skomand. Nad rzeką Rospudą w odległości 7 kilometrów na południe od Raczek, przyjął chrzest razem z poddanymi. W tym miejscu o nazwie „Święte Miejsce”, na jednym z drewnianych krzyży jest miedziana tabliczka, która informuje, że krzyż ten został postawiony przez Jaćwingów z drużyny Skomanda. Krzyż, podobno był wielokrotnie niszczony, cudownie ocalał i ponownie był ustawiany. Od dawna opowiada się o wielu cudach w tym miejscu.
Kapliczka w „Świętym Miejscu” nad rzeka Rospudą.
Legenda o Górze Szarek (Sarker).
Niedaleko wsi Szarek (niem. Sarken), koło Ełku (Lyck), na wiejskiej ścieżce, niedaleko jeziora, znajduje się dość wysokie wzgórze o nazwie Bunelka, częściowo porośnięte drzewami. Z tym miejscem związana jest następująca legenda.
Wiele lat temu karczmarz z tej wsi spóźnił się na spotkanie w Ełku i wrócił do domu dopiero późnym wieczorem. Kiedy był blisko góry, podeszły do niego dwie kobiety ubrane całkowicie na czarno, z czarnymi piórami na kapeluszach i poprosiły, aby zabrał je ze sobą do wsi. Karczmarz pozwolił im wsiąść na tył pojazdu i pojechali dalej.
Po chwili zorientował się, że za jego plecami panowała martwa cisza. Odwrócił się i zobaczył, jak z wozu w tym momencie wyskoczyły dwie czarne myszy.
Sembrzycki J., Ueber masurische Sagen. [w:] Altpreussische Monatsschrift, 1886, Oktober-Dezember, Bd. 23. S. 609.
Widok na wzgórze Bunelka. W głębi widoczny jest Ełk.
Nocne światła w kościołach.
W Wielki Piątek mieszkańcy wsi Straduny i Szarejki zauważyli, że kościół jest jasno oświetlony. Zapytali dzwonnika jaka jest tego przyczyna. Kiedy otworzyli drzwi do kościoła i tam weszli, zdziwieni zobaczyli, że w środku jest ciemno.
Sembrzycki J., Ueber masurische Sagen. [w:] Altpreussische Monatsschrift, 1886, Oktober-Dezember, Bd. 23. S. 611.
Kościół pw. Matki Bożej Królowej Polski w Stradunach.
Sen o skarbie na moście.
Tylko w wyjątkowych przypadkach sen odgrywa decydującą rolę w legendach o skarbach. W Ełku mieszkał kiedyś właściciel ziemski, który zarządzał tak słabo, że jego majątek został sprzedany. Ponieważ miał żonę i dzieci starał się o pracę, ale nie mógł jej znaleźć. Któregoś dnia śniło mu się, że powinien pójść na most, tam znajdzie szczęście. Najpierw całymi dniami, potem tygodniami chodził na most i wpatrywał się w wodę, aż ludzie zaczęli przypuszczać, że chciał się utopić.
Niedługo potem przyśniło mu się, że powinien udać się na most, gdy dzień i noc są takie same. Następnego dnia był dzień św. Jana. Kiedy dotarł do mostu, zobaczył żebraka siedzącego pod krzakiem, który mógł poruszać się jedynie o kulach. Żebrak spytał: „Czego właściwie chcesz? Widzę, jak przychodzisz tu codziennie.” Następnie gospodarz odpowiedział: „Miałem dziwny sen. Powinienem pójść na most w wigilię św. Jana, tam odnajdę swoje szczęście”. „Ach” – powiedział żebrak – „śniło mi się, że w wigilię św. Jana wezmę łopatę i kopnę pod krzakiem przy moście, a tam znajdę skarb. Ale jak mam kopać, skoro nie mogę stać bez kuli? Może ty wykopałbyś skarb i oddał mi jego część?”
Gospodarz się zgodził. W nocy przyszedł z łopatą i wykopał pod krzakiem duży kocioł ze złotem. Stał się tak bogaty, że mógł kupić duży majątek. Wziął ze sobą żebraka i opiekował się nim do końca jego życia.
Pohl E. Die Volkssagen Ostpreussens, Königsberg 1943. S. 220 - 221.
Widok na Ełk od północy. W środku rysunku most łączący miasto z zamkiem na wyspie. Hartknoch Ch., Alt- und Neues Preussen: oder Preussischer Historien zwey Theile, in derer erstem von desz Landes vorjähriger Gelegenheit und Nahmen..., In Verlegung Martin Hallervorden / Buchhändlern in Königsberg. Druckts Johann Andreae, Leipzig, Franckfurt am Mayn 1684.
Olbrzymi świerk w Pisanicy.
Kiedyś w Pisanicy koło Ełku rósł ogromny świerk, o którym ludzie opowiadali różne legendy. Po wielu latach zaponiano o czym one były oraz o miejscu, w którym stało to drzewo.
Sembrzycki J., Ueber masurische Sagen. [w:] Altpreussische Monatsschrift, 1886, Oktober-Dezember, Bd. 23. S. 611.
Widok na Pisanicę. W środku fotografii kościół pw. Matki Bożej Królowej Polski.
Ołtarz ofiarny Jaćwingów.
Nazwa miejscowości Stare Juchy związana jest ze znajdującym się w pobliżu miejscowości miejscem kultu religijnego Jaćwingów, gdzie miano składać krwawe ofiary. Od krwi ściekającej z ołtarza - podobnie jak w starej polszczyźnie zwanej z jaćwieska „jucha” - wzięła nazwę osada: początkowo zwana Juchą. Głaz ma długość 4,5 m, szerokość 2,25 m i obwód około 12 m. W ostatnich latach na kamieniu wykuto napis: „Pomnik przyrody, głaz narzutowy, dawny ołtarz, ofiarny Jaćwingów”. Według legendy kościół w Starych Juchach zlokalizowano przy drodze prowadzącej do pogańskiego głazu.
Legendę zapisał Jan Kawecki.
Głaz w lesie na północ od Starych Juch.
Kościół pw. Trójcy Przenajświętszej w Starych Juchach.
Legenda o małym jeziorku między Szczecinowem, a Dobrą Wolą, zwanym „Okiem”.
Przy granicej Szczecinowo stał przed kilku wiekami stary kościół. Ludziom, które w tej okoliczy mieszkały było im bardzo dobrze. Z powodu tego byli niepobożne i nie szły do kościoła. Nawet i święta nie myszlały o kościele, tylko o swoich codziennych robot, a aby się rozweselyć. W pewnej wygilii przed Bożego Narodzeniem nikt nie poszedł do kościoła i dlatego kościelny wcale nie dzwonył. W tem nagle okazał się anioł z nieba, zabrał dzwonie (dzwony) i zaniósł ich do bliskiego jeziora gdzie ich utopył. Stare ludzie jeszcze długie lata potem, co wiecór przed Bożego Narodzeniem słyszeli jakby wszechświata głos tych dzwonów. Kościół ten już się zniścił, teraz po niem żadnego szladu nie ma. Jezioro te, które choć aż bardzo małe nie ma dna. Przez mierzenie zbadano, że przy brzegu jest 15 metrów głęboko, lecz w środku jeziora nie można się w żaden sposób do dna dostać. Mieszkańce z Szczecinowa i Dobrowoli nazywają te jezioro Oko.
Legenda była opowiedziana przez Irenę Szczech ze Szczecinowa. Legendę zapisał Jan Kawecki.
„Oczko polodowcowe” położone na wchód od wsi Dobra Wola.
Gród Skomanda.
Przy wschodnim brzegu jeziora Skomętno (powiat ełcki, gmina Kalinowo) znajdują się grodziska, związane z wodzem jaćwieskim Skomandem (Skumandem, Komants, Gomants, Koommat, Skomantas, Komantas). Obiekty były znane w literaturze od XX w.
Grodzisko na niemieckiej mapie topograficznej z lat trzydziestych XX wieku podpisano jako Ehemalige Skomant Burg (dawny zamek Skomanda ) Topographische Karte 1:25000 (Messtischblätter). Reichsamt für Landesaufnahme. Königliche Preussische Landesaufnahme.
Grodzisko położone jest nad południowo-wschodnim brzegiem jeziora Skomętno. Według wielu historyków było siedzibą rodową Skomandów (centralne miejsce władzy ziemi Krasima (Crasima, Cresmen)).
Więcej o grodziskach nad jeziorem Skomętno.
W lutym 1281 r. komtur królewiecki Mangold von Sternberg zaatakował ziemię Jaćwingów. Gród Skomanda (Młodszego) został zdobyty i spalony, a on został zmuszony do wycofania się na Litwę. Jego klęska umożliwiła Krzyżakom ostateczny podbój ziem jaćwieskich w 1283 r. W 1284 r. Skomand przyjął chrzest i poddał się władzy Zakonu. W 1285 r. zmarł na zamku krzyżackim w Bałdze. Według legendy synowie Skomanda - Richals, Gedetes, Galms, pochowali go pod kamieniem przy kościele w dzisiejszych Kandytach (w gminie Górowo Iławeckie), a wokół grobu zasadzono cztery lipy.
Widok na grodzisko Skomanda (Ehemalige Skomant Burg) od wschodu.
Okolice jeziora Łażno. na niemieckij mapie topograficznej. Topographische Karte 1:25 000 (Meßtischblatt), Ostdeutschland 1870 - 1945.
Opis lokalizacji zamku SKomanda nadjeziorem Łaźno w tekście Resenheyna. Rosenheyn, Max. Reise-Skizzen aus Ost- und West-Preussen. Bd. 2. Danzig : A. W. Kafemann, 1858 (Danzig : A. F. Kafemann). 1858.
Według innego podania, zamek Skomanda miał stać na wzgórzu na wzgórzu nad jeziorem Łaźno (Haasznen).
Rosenheyn, Max. Reise-Skizzen aus Ost- und West-Preussen. Bd. 2. Danzig : A. W. Kafemann, 1858 (Danzig : A. F. Kafemann). 1858.
Skarby z okolic Skomętna Wielkiego.
8 grudnia 1929 r. w „Głosie Lubelskim” ukazał się artykuł o odkryciu w Skomętnie cennego skarbu Jaćwingów.
Cenne odkrycie archeologiczne. Przypadkowo znaleziono w polu grobowiec wytępionego przez Krzyżaków szczepu Jadźwingów.
Mieszkańców błot niedostępnych nad Biebrzą, kolo Rajgrodu i Goniądza, nazywali nasi przodkowie, Jaćwierzami“ (jaźwierzami czyli borsukami) Jaćwierzowie albo Jadźwingowie byli wojowniczem plemieniem staro-prusko-Iitewskiem Jadźwingów rozgromił Leszek Czarny w. roku 1288. Ucierpieli też niemało od oręża Krzyżaków. Opowiadania o pogańskich wodzach Prutenów i Jadźwingów zaliczaliśmy do bajek, nie znajdując dowodów należytych. Na zachód od Ełku, a na pół noc od Rajgrodu leży po stronie pruskiej miejscowość Skomętno w której, według opowiadań o zamierzchłych dziejach, miało się znajdować grodziszcze warowne ostatniego pogańskiego księcia Jadźwingów Skomęta, pochodzącego z rodu Sudawów. Książę ten zmuszony był w r. 1281 przyjąć chrześcijaństwo. Szczep jego został mimo to przez zakon krzyżacki wytępiony.
Otóż obecnie w Skomętnie odnaleziono cenny skarb Jadźwingów. Rolnik mazurski, Jezierski, wydobywając z kopca buraki natrafił na swojem polu 60 centymetrów w ziemi jakiś twardy przedmiot. Wydobywszy go, przekonał się, że jest to miedziana pusta sporządzona z kilku krążków (urna) przytłoczona była kamieniem. Rozbiwszy wieko szczelnie zamkniętej puszki, rolnik zdziwił się niemało. spostrzegłszy w niej niemałe klejnoty i kości spalone w proch. Sprowadzona komisja z Królewca orzekła, że są to śmiertelne szczątki jednej z księżniczek Sudawów z jedenastego albo dwunastego wieku po Chrystusie. Ozdoby są z ciężkiego srebra. Jest jeden naszyjnik złożony z 18 wydrążonych gałeczek, nanizanych na srebrny łańcuszek. Branzolety srebrne ozdobione są artystycznie. Dwie sprzączki do spinania sukni mają jako ozdobę zwierzęce. Klejnoty te, jak dać, zdobiły niebyle kogo. Skarb Jadźwingów umieszczono w „Prussia Museum” w Królewcu.
Po II wojnie światowej w odległości 750 metrów na północ od wsi Skomętno Wielkie, na niewielkim pagórku znaleziony został kolejny srebrny skarb. Rolnik August Dąbrowski w czasie głębokiej orki natknął się na naczynie z różnymi przedmiotami. Kilka lat później inny rolnik w tym samym miejscu odkrył 25 srebrnych sztabek.
Ozdoby ze Skomętna Wielkiego I (1927). Archiwum R. Grenz’a. Bogucki M., Drugie znalezisko wczesnośredniowiecznych ozdób srebrnych ze Skomętna Wielkiego pod Ełkiem 2009.
Zamczysko na północ od wsi Gorłówko.
2,4 km na północ od wsi Gorłówko znajduje się pagórek o wysokości 149,2 m n.p.m. nazywany przez mieszkańców Zamkową Górą (na niemieckich mapach topograficznych ma nazwę Zamek lub Schloßberg). Wzniesienie jest otoczone lasami i torfowiskami. Dla okolicznych mieszkańców było miejscem magicznym, o którym opowiadano legendy.
Poniższe legendy zebrał Jan Kawecki ze Starych Juch.
Zamczysko na północ od wsi Gorłówko - historia opowiedziana przez Irenę Szczech ze Szczecinowa:
Starzy ludzie powiadali, że na tej górze przed kilkuset laty stał zamek. Gdy pewnej niedzieli pan zamku zagnał wszystkich ludzi do roboty, na niebie zjawiły się ciemne chmury i nad zamkiem rozsrożyła się straszna burza. Ziemia się rozwarła, a zamek ze wszystkimi tam znajdującymi się ludźmi gdzieś znikł. Po wiekach ludzie w ziemi widzieli szpary i rysy. Każdego roku, w lecie, gdy była ładna pogoda ukazywała się córka pana tego zamku, ubrana w długą, niebieska jak niebo szatę. Miała długie, piękne włosy. Trzymała duży kosz i długą linę, na której rozwieszała piękną, białą bieliznę i kładła do kosza, a potem znikała. Zamku tego już nikt nie widział, ale góra jeszcze i teraz istnieje.
Torfowisko położone na południe od grodziska koło wsi Gorłówko.
Drugą wersję legendy przedstawiał Tys z Gorłówka:
Był kiedyś na górze zamek, który zapadł się pod ziemię. Raz na sto lat wychodzi z głębi panna, na biało ubrana i czeka, aby ja ktoś wyzwolił od potępienia przez trzykrotne obniesienie dookoła góry, nie wolno mu się przy tym niczego przestraszyć. Stary Juszko, może miał z dziewięćdziesiąt lat, opowiadał, że pewien chłop o dwunastej w nocy napotkał ja i zaczął obnosić. Dwa razy już obniósł i zdawało mu się, że panna jest coraz cięższa. Ona mu tłumaczyła, że nie ma się czego bać, bo mu nic się nie stanie. Gdy trzeci raz zaczął drogę dookoła góry, wlazł na kupę siana. Było tam pełno węży i gadów. Chłop przestraszył się i chciał zawrócić. To zgubiło pannę. Tylko zaklaskała w ręce i na zawsze przepadła.
Widok od północy na grodzisko koło wsi Gorłówko.
Inną wersję legendy przedstawiła Nina Marcjan, która twierdziła, że była świadkiem tego zdarzenia:
Na stoku góry otwiera się ziemia, a z głębi wychodzą trzy wysokie niewiasty, ubrane w długie, białe szaty; ukazują się trzy razy na dobę: o godzinie szóstej, dwunastej i osiemnastej. Trzeba im ustępować z drogi, gdyż inaczej mocno biją czym popadnie. Jednego młodziana stłukły porządnie za zdradę dziewczyny. Raz spotkały pewną kobietę z Dobrej Woli, która chodziła po prośbie. Zaprosiły ją do swoich komnat. Zjechały w dół do pana, który miał klucze od zamku i poleciły kobiecie, aby mu wykradła klucz. Trudno jej było to wykonać, bo on był straszny i pluł ogniem. Niewiasty wyprowadziły ją na górę i powiedziały do niej: Jesteśmy na wieki zatracone i znikły. Od tego czasu nikt ich więcej nie widział i ziemia się więcej nie otwierała.
Krajobraz pagórkowaty w okolicy Gorłówka.
Literatura:
- Bogucki, M., 2009. Drugie znalezisko wczesno -średniowiecznych ozdób srebrnych ze Skomętna Wielkiego pod Ełkiem. [w:] A. Bitner-Wróblewska A., Iwanowska G., Bałtowie i ich sąsiedzi. Marian Kaczyński inmemoriam. Baltic seminar, vol. 2. Warszawa, 495-515.
- Głos Lubelski: pismo codzienne. R. 16, nr 335 (8 grudnia 1929). Zasoby Biblioteki Głównej UMCS.
- Hartknoch Ch., Alt- und Neues Preussen : oder Preussischer Historien zwey Theile, in derer erstem von desz Landes vorjähriger Gelegenheit und Nahmen..., In Verlegung Martin Hallervorden / Buchhändlern in Königsberg. Druckts Johann Andreae, Leipzig, Franckfurt am Mayn 1684.
- Hesß svon Wichdorff H., K., Masuren: Skizzen und Bilder von Land und Leuten. Berlin 1915.
- Pohl E,. Die Volkssagen Ostpreussens, Königsberg 1943.
- Krystyn Lach Szyrma, O mogile pod Glinianami w Galicji i Górze Marcinowskiej w Prusach Wschodnich, Pamiętnik Warszawski Umiejętności Czystych i Stosowanych, T. 4. Warszawa 1829 s. 271-278.
- Rosenheyn, Max. Reise-Skizzen aus Ost- und West-Preussen. Bd. 2. Danzig : A. W. Kafemann, 1858 (Danzig : A. F. Kafemann). 1858.
- Sembrzycki J., Ueber masurische Sagen, [w:] Altpreussische Monatsschrift, Oktober-Dezember, Bd. 23. Ferd. Beyer`s Buchhandlung, Königsberg, 1886.
- Topographische Karte 1:25 000 (Meßtischblatt), Ostdeutschland 1870 - 1945.
- Töppen, M. Wierzenia mazurskie z dodatkiem, zawierającym klechdy i baśnie Mazurów. Druk Józefa Jeżyńskiego Warszawa 1894.