Zima dopiero co się skończyła, a już mamy w Polsce pierwsze przypadki wypalania traw.
Strażacy przypominają, że może to mieć tragiczne skutki: wystarczy podmuch wiatru lub zmiana jego kierunku, by zapanowanie nad ogniem było niemożliwe. Samorząd powiatowy jednocześnie przestrzega, że jest to niebezpieczne i zabronione.
Strażacy przypominają, że trawy po zimie są wysuszone i palą się bardzo szybko. W rozprzestrzenianiu ognia pomaga także wiatr. Wypalanie traw stanowi nie tylko zjawisko niebezpieczne dla ludzi, w wywołanych w ten sposób pożarach giną co roku zarówno podkładający ogień, jak również strażacy i przypadkowe osoby.
Przyrodnicy alarmują, że podczas wypalania traw, łąk czy zarośli, ginie cały świat mikrobiologiczny, a w ogniu płoną płazy, gady, ptaki oraz drobne ssaki. Dym uniemożliwia pszczołom i trzmielom oblatywanie łąk. Owady giną w płomieniach, co powoduje zmniejszenie liczby zapylonych kwiatów, a w konsekwencji obniżenie plonów roślin. Wypalanie traw to także bardzo duże zagrożenie dla lasów, ponieważ ogień z nieużytków niejednokrotnie przenosi się na obszary leśne i bezpowrotnie niszczy drzewostany.
Podkładanie ognia w celu wypalania traw jest zabronione. Przyłapanym na gorącym uczynku grozi areszt lub grzywna do 5 tys. zł. Zgodnie z prawem osobie, która wypalając trawy spowoduje zdarzenie, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, grozić może nawet do 10 lat więzienia.
W walkę ze zjawiskiem wiosennego wypalania traw włączyła się także Unia Europejska. Zgodnie z jej wytycznymi Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa za tego rodzaju postępowanie może obniżyć, a w skrajnych przypadkach nawet pozbawić rolnika wszystkich rodzajów dopłat.