Legenda o gołdapskiej górze.
Widok na Piękną Górę (Gołdapską).
Dawno już temu stał na górze Gołdapskiej piękny zamek, zamieszkany przez możnego pana, którego jednak wszyscy się bali, gdyż znany był jako straszny rozbójnik. Przeciwieństwem jego była jego córka (według innych było ich dwie), która w cichości starała się robić dobrze, gdzie on co złego zrobił.
Kiedy jednak gwałty i nieprawości jego przebrały miarę, zniknął nagle zamek ze wszystkim, co w nim było, i zapadł się w górę. Od tego czasu co sto lat, tej samej nocy, pomiędzy godziną 11 wieczorem a pierwszym pianiem koguta, daje się widzieć na górze dziewica i czeka na wybawienie, kiedy zamek z całą swoją okazałością wynurzy się znowu, ona zaś, jako małżonka swojego wybawcy, uczyni go panem zamku.
Wybawienie to jednak nie jest łatwe, jak się zresztą o tym prze konał pewien mieszczanin z Gołdapi. Zabłądził jednej nocy na górę i zobaczył tam tułającą się postać w bieli. Jakkolwiek postać przyjaźnie kiwała mu głową, ociągał się zrazu, aż w końcu zdobył się na odwagę i zbliżył się ku niej. Postać zapytała go, czy zechciałby zanieść ją na plecach do miasta, przez co wybawiłby ją i zamek, ale nie wolno mu się przy tym obejrzeć.
Przyrzekł jej to, wziął ją na plecy i ruszył ku Gołdapi. Wkrótce jednak usłyszał za sobą straszny zgiełk, jak gdyby dzikie zwierzęta miały się rzucić na niego; ogarnął go strach wielki, zapomniał o swoim przyrzeczeniu, obejrzał się i ciężar jego oraz wrzawa zniknęły. Od tego czasu człowiek wpadł w zadumę i wkrótce też po tym umarł.
To był ostatni, który widział białą postać; być może, iż po tym nieszczęśliwym wypadku nie ukaże się już więcej.
Töppen, M. Wierzenia mazurskie z dodatkiem, zawierającym klechdy i baśnie Mazurów. Druk Józefa Jeżyńskiego Warszawa 1894., s. 139.
Legenda o górze pod Pietraszami.
Na górze pod Pietraszami (na południe od Gołdapi) był kiedyś zamek. Twierdza ta zniknęła, ale co noc ukazywała się na górze biała postać, która padała na kolana i modliła się, jak powiadają, żeby zmazać grzechy swojego ojca, właściciela zapadłego zamku.
Jednej nocy zbłąkany pastuch ujrzał tam modlącą się dziewczynę i zbliżył się do niej; postać się podniosła, zbliżyła się do niego i spytała łagodnym głosem, czy nie zgodziłby się wziąć jej w swoje objęcia i trzymać tak aż do pierwszego piania koguta; ocaliłby przez to ją i zamek, a sam zostałby panem zamku.
Pastuch przyrzekł jej to i pochwycił ją w objęcia. Wtedy piękna postać zaczęła się opierać, on jednak trzymał ją tym mocniej; w końcu przemieniła się w strasznego zwierzęcia. Nie dał się jednak odstraszyć.
Pięćdziesiąt najrozmaitszych postaci zmieniało się w jego ręku, jedne od drugich straszniejsze, aż wreszcie ujrzał w objęciach swoich obrzydliwego smoka. To złamało odwagę jego, otworzył ramiona, plunął na potwora i uciekł stamtąd jak szalony.
Przed świtem przybył do Gołdapi, oblany potem i okryty kurzem. Chciał o tym opowiedzieć, ale strach odjął mu słuch i mowę, tak, iż mógł porozumiewać się tylko na migi. Od tego czasu na górze nie widywano już tej postaci.
Töppen, M. Wierzenia mazurskie z dodatkiem, zawierającym klechdy i baśnie Mazurów. Druk Józefa Jeżyńskiego Warszawa 1894., s. 14
Tatarska góra pod Ełkiem
Kiedy Tatarzy napadli na Prusy (w latach 1656 - 1657) i zapuścili się w głąb kraju, niszcząc, mordując i paląc po drodze, oszczędzali tylko najsilniejszych ludzi, którzy im wpadali w ręce ażeby ich uprowadzić za sobą w niewolę. Po zdobyciu Ełku zaprowadzono gromadę pojmanych i powiązanych mężów do pobliskiego lasu, gdzie Tatarzy mieli zamiar wypocząć i przenocować.
Najpierw urządzili pijatykę, gorliwie oddając się zrabowanym napojom, aż pijani i wyczerpani pokładli się na ziemi i pogrążyli się w głębokim śnie.
Z tej okoliczności skorzystały wierne żony jeńców, podkradły się przez zarośla, poprzecinały łyka krępujące mężów i tym sposobem ich uwolniły. Uwolnieni mężowie porąbali pijanych Tatarów ich własnymi mieczami i wrócili z żonami z Tatarskiej góry do Ełku.
Podanie to było opowiedziane wierszem w Licker Unterhaltungsblatt w 1841 r., nr. 20 opublikowane zostało w książce: Töppen, M. Wierzenia mazurskie z dodatkiem, zawierającym klechdy i baśnie Mazurów. Druk Józefa Jeżyńskiego Warszawa 1894, s. 152.
O Diabelskiej Górze w Puszczy Boreckiej.
Głaz Diabelski w Puszczy Boreckiej. Hesß svon Wichdorff H., K., Masuren: Skizzen und Bilder von Land und Leuten. Berlin 1915.
W Puszy Boreckiej pewną górę nazwano Diabelską. Na górze miał niegdyś mieszkać gospodarz, który ubogo żył i nie miał pieniędzy. Zabudowania jego były tak nędzne, że się już zapadały. Nikt nie chciał mu pomóc, on zaś nie miał własnych środków na remont budynków. Postanowił wezwać diabła o północy i prosić go o pomoc. Diabeł stawił się na wezwanie z jedną nogą ludzką a drugą końską i za pomoc swoją zażądał od niego duszy.
Gospodarz zgodził się oddać diabłu nawet swoją duszę, jeżeli się ten podejmie napełnić mu za to jego miarkę złotem. Gdyby jednak diabeł nie napełnił miarki gospodarza, wtedy gospodarz nie będzie musiał oddawać mu swojej duszy.
Kiedy umowa stanęła, gospodarz, uradowany, że wydobędzie się z nędzy, podstawił miarkę bez dna nad wielkim dołem od kartofli. Diabeł nic o tym nie wiedząc, sypał i sypał pieniądze do miarki, ale nie mógł jej napełnić.
Tak oszukawszy diabła, gospodarz dzięki przebiegłości swojej zyskał dużo pieniędzy, wyszedł z nędzy i ocalił duszę swoją.
Na tej górze, którą potem odkupił król, mieszka leśniczy a obok jego zabudowań leży duży kamień, na którym na pamiątkę umieszczono wizerunek diabła. Dlatego to miejsce nazywane jest Diabelską Górą.
Töppen, M. Wierzenia mazurskie z dodatkiem, zawierającym klechdy i baśnie Mazurów. Druk Józefa Jeżyńskiego Warszawa 1894., s. 141, s. 142
Kościół na pagórku w Wierzbowie
Grodzisko w Wierzbowie.
Na grodzisku pod Wierzbowem (na północo-wschód od Ełku) miał niegdyś stać kościół. Po upadku jego dzwon pogrążył się w sąsiednim bagnie. Odnaleziono go tam później i sprzedano do Raczek (w powiecie suwalskim).
Według jednego podania, na górze pod Wierzbowem miał stać zamek Skomanda, znanego w historii wodza Sudawów.
Według innego znów podania, zamek Skomanda miał stać na wzgórzu nad jeziorem Skomętno, według jeszcze innego: na wzgórzu nad jeziorem Haasznen (po polsku Łaźno).
Rosenheyn M,. O kościele na górze pod Wierzbowem, 1858 r. w: Töppen, M. Wierzenia mazurskie z dodatkiem, zawierającym klechdy i baśnie Mazurów. Druk Józefa Jeżyńskiego Warszawa 1894., s. 141, s. 142.
Syrena w oleckim jeziorze.
Syrenę, która była pół rybą, pół człowiekiem, widziano kiedyś w Jeziorze Oleckie Wielkie. Trzy razy wyskakiwała z wody. Za każdym razem trzykrotnie klaskała w dłonie i głośno krzyczała. To miało oznaczać szczęście na całe życie. Podobne syreny widziano także w innych jeziorach.
Pohl E,. Die Volkssagen Ostpreussens, Königsberg 1943. s. 215.
Tajemnica Jeziora Oleckie Wielkie
Widok na Jezioro Oleckie Wielkie.
W dawnych czasach nad jeziorem Oleckie Wielkie żyły dwie zwaśnione rodziny, jedna mieszkała w zamku w Olecku, druga w domku po przeciwnej stronie jeziora. W zamku żyła piękna i bogata panna, natomiast w domku - przy¬stojny, młody kawaler. Młodzi ludzie zakochali się w sobie, lecz ich rodzice nie zgadzali się na ślub. Zrozpaczeni młodzi kochankowie zaplanowali odebrać sobie życie.
Pewnego zimowego dnia kawaler z dworku wziął od swojego ojca konie oraz sanie i wraz ze swoją wybranką po stano wili razem zginąć w odmętach jeziora. Panna zabrała z domu złotą biżuterię, którą spakowała do kuferka. Kochankowie wjechali saniami na taflę jeziora. W miejscu, w którym przepływała przez jezioro rzeka. Lód załamał się i sanie wraz z kochankami i końmi utonęli w lodowatej wodzie.
W następstwie tej tragedii zwaśnione rodziny przy trumnach swych dzieci po¬godziły się. Podobno jednak od tamtego tragicznego dnia na jeziorze zaczął się ukazywać kuferek ze złotem Niektórzy śmiałkowie chcieli go wyłowić, ale każdy, kto się do niego zbliżył - zaraz tonął. Od tamtej pory, jak twierdzą starzy ludzie, młodzi kochankowie co roku wciągają do swego podwodnego orszaku ślubnego jedną osobę.
Dowodem na to, że tak się dzieje jest, fakt, że jeszcze nie było takiego roku, aby w Jeziorze Oleckim ktoś nie utonął.
Na podstawie relacji Hannelore Muraczewskiej z Olecka.
Literatura:
-
Hesß svon Wichdorff H., K., Masuren: Skizzen und Bilder von Land und Leuten. Berlin 1915.
-
Pohl E,. Die Volkssagen Ostpreussens, Königsberg 1943.
-
Sembrzycki J., Ueber masurische Sagen, w: Altpreussische Monatsschrift, Oktober-Dezember, Bd. 23. Ferd. Beyer`s Buchhandlung, Königsberg, 1886.
-
Töppen, M. Wierzenia mazurskie z dodatkiem, zawierającym klechdy i baśnie Mazurów. Druk Józefa Jeżyńskiego Warszawa 1894.